wtorek, 3 maja 2011

I wreszcie znalezlismy sie na Malcie! Po 2,5 godzinnym locie z lekkimi turbulencjami i niefortunnym, wstzasajacym ladowaniem z ulga wysiedlismy z samolotu i zostalismy rozwiezieni do naszych rodzin. I chociaz na twarzach malowalo nam sie przerazenie i strach, to okazalo sie ze strach ma tylko wielkie oczy :)
Wczoraj zaczelismy zajecia w szkole,zostalismy przydzieleni do grup <zle nie bylo>.Okolo godz. 15 udalismy sie do Valetty - stolicy Malty.Po raz pierwszy mielismy przyjemosc jechac starymi,angielskimi busami (koszt przejazdu 50 centow).Nastepnie podziwialismy piekne widoki oraz architekture miasta,po czym kazdy z nas mial czas wolny.Chodzac po uliczkach Valetty zaskoczyla nas wielka ulewa...Prawdopodobnie jest to deszcz,ktory zawiera w sobie piach z Sahary,takze ciemne rzeczy zostaly lekko mowac pobrudzone dziwnymi czasteczkami atmosferycznymi.Po wycieczce kazdy z nas udal sie do rodzin na posilek oraz sieste.Niestety wieczorem pogoda rowniez niesprzyjala wieczornym spacerom.Mamy nadzieje,ze dzisiaj bedzie lepiej. :)

P.S. Wieczorem publikacja fotoreportazu.

1 komentarz:

  1. Przejazdzka starym, angielskim Leylandem - 47 centów, Wasze przerazone miny przed zakwaterowaniem - bezcenne:)

    OdpowiedzUsuń